Estee Lauder, Pure Color, nr. 07 Red Tango

Cześć!
Święta, święta i po świętach... Napisałabym coś wcześniej, ale przycisnęli mnie trochę w pracy w tych po świątecznych dniach, i najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu i siły. Za to dzisiaj zapraszam Was na lakier z nieco wyższej półki... Na szczęście pożyczony, a nie kupny... Przed Wami Estee Lauder, Pure Color, nr. 07 czyli Red Tango.
W gamie kolorystycznej ten konkretny lakier mieści się jak dla mnie pomiędzy kolorem bordowym a czerwonym. Niestety zdjęcia nie oddały jego koloru w pełni, tutaj widać jakby był on po prostu czerwony. Idealny odcień na późną jesień. Nie zawiera żadnych drobinek, wykończenie ma z połyskiem lecz nie błyszczące - taki krem. Ładnie się prezentuje. Myślę, że nieco starszym fankom malowania paznokci ten kolor przypadłby do gustu. Konsystencję ma dość płynną, kryje już prawie po jednej warstwie, drugą warto nałożyć jedynie dla pewności. Schnie dość szybko. Z trwałością szału nie zrobił - już na wieczór dnia następnego od pomalowania miałam lekko starte końcówki. Dlatego zatuszowałam końcówki lakierem a na całość nałożyłam Wibo, WOW Effect Matte Glitters, nr 1  który dodał lakierowi nowego matowego wykończenia.
Lakier pożyczyłam od swojej siostry, która dostała go "gdzieś kiedyś od kogoś". Ogólnie nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia. Ot co lakier jak każdy inny, żeby mieć taki efekt wcale nie trzeba wydawać 70 zł. 

Lakiery z tej serii zapakowane są w pudełeczka. 
Firma: Estee Lauder
Seria: Pure Color
Nazwa/Numer: 07, Red Tango
Kolor: Odcień pomiędzy czerwienią a bordowym.
Pędzelek: Standardowy, płaski.
Konsystencja: Płynna, dobrze się nakłada
Schnie: Dość szybko
Krycie: Już prawie po jednej warstwie.
Trwałość: Nie będę go oceniać pod tym kątem - miałam go 3 dni na swoich paznokciach, wytrzymałby jeszcze dłużej z lekkimi przetarciami na końcówkach.
Cena: ok. 70zł
Pojemność: 9 ml
Zmywanie: Trochę barwi, ale odpowiednia ilość zmywacza poradzi sobie z tym.





Na koniec zdjęcie z Wibo, WOW Effect Matte Glitters, nr 1 jako topper na tym lakierze: 

Możecie nazywać mnie skąpcem, ale nie wydałabym na jeden lakier aż tyle pieniędzy. Nazwa na buteleczce nie jest ważna - liczy się to co jest w środku! A jeżeli w środku nie ma nic specjalnego, to po co przepłacać? 

Jak wypada Waszym zdaniem? 

2 komentarze:

  1. Cena jest kosmiczna. Kolor nawet fajny, ale dużo bardziej podoba mi się wersja z topem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki odcień czerwieni nie za bardzo mi się podoba , wolę bardziej krwistą lub malinową czerwień .
    Zgadzam się z komentarzem powyżej , że cena tego lakieru jest kosmiczna i gdyby nie ten top to efekt był by średni , a przecież za taką cenę efekt powinien być oszałamiający :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdą opinię! ;-)
Pozdrawiam!